Tłumaczenia w kontekście hasła "wrzucał do" z polskiego na włoski od Reverso Context: Bardziej ciekawi mnie to, co wrzucał do chmury. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate A jak wrzucałem list do skrzynki, To przechodził tatuś Halinki, I jeden oficer też wrzucał, Wysoki - wysoki, Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał, I jechała taksówka… i powóz…. I krowę prowadzili… i trąbił autobus, I szły jakieś trzy dziewczynki, Jak wrzucałem ten list do skrzynki…. ↓. Tłumaczenia w kontekście hasła "him dump" z angielskiego na polski od Reverso Context: You didn't maybe see him dump that man in the dumpster? 1.2K views, 39 likes, 1 loves, 1 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Kamil Leśniak - fanpage: Obiecałem sobie, że będę wrzucał info o sprzęcie Wrzuciłeś, Mateuszku, list do skrzynki, jak prosiłam? - List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła! - Nie kłamiesz, Mateuszku? Lepiej przyznaj się, kochanie! - Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! - Oj, Mateuszku, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! - Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci! Tłumaczenia w kontekście hasła "i wrzucał ich" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Zastanawiam się czy Neth pozbywał się wszystkich swoich niewdzięcznych zwierząt i wrzucał ich zpowrotem do dziczy. Anna Kucał Pracownik działu handlowego w Aksjomat. Wydawnictwo Krakow Metropolitan Area. Aksjomat. Wydawnictwo, +1 more Akademia Pedagogiczna im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie U8gu. … czyli co było potem. Po czem? A po tem. (KLIKNIJ) Tytułem przypomnienia, wspomniane pytania trafiły do Ratusza – nie tylko w przenośni – 16 kwietnia 2014 r. Ponieważ jednak, tak długo wyczekiwana, odpowiedź nie nadchodziła, 10 czerwca 2014 r. do Ratusza – nie tylko w przenośni – skierowane zostało kolejne zapytania: Uprzejmie proszę o informację, kiedy Pan Prezydent odpowie na moje pismo ww. sprawie. Do pisma załączona została kopia pierwszej strony pisma z dnia 16 kwietnia 2014 r. Nie minęło nawet dni 11 (minęło 10), kiedy na to zapytanie otrzymałem odpowiedź. Odpowiedź wyrażającą żal, smutek i współczucie: A oto i zaginiony list z dnia 5 maja, dotyczący koncertu z 8 maja, który mogłem przeczytać już 20 czerwca! „Chapeau bas!” Sami widzicie! Czegoż to w tym liście nie było! Jednak – jakby na to nie patrzeć – odrobina nieudolnego „pijaru” nie była w stanie zamaskować tego, że nadal nieznanymi pozostawały odpowiedzi Pana Prezydenta, Krzysztofa Żuka. Że poruszono sprawę jednego li tylko koncertu. Że nie wspomniano o kolejnych imprezach majowych. Czerwcowych. Wrześniowych. I tych pozostałych, o których wiedza pozostaje w ukryciu. Et cetera, et cetera… Nie wspomnę przez litość, że nie jest to tekst udany od strony literackiej. I że gdyby Pan Prezydent poprosił mnie o napisanie to przecież… Bo przecież ja pisać potrafię! Więc napisałem i 12 sierpnia 2014 roku przekazałem osobiście Panu Prezydentowi NOWĄ, SKRÓCONĄ I UPROSZCZONĄ WERSJĘ PYTAŃ: Pan Krzysztof Żuk Prezydent Miasta Lublin Plac Łokietka 1 20-109 Lublin brak znaku pisma; odpowiedź na odpowiedź Pani Prezydent Katarzyny Mieczkowskiej-Czerniak z dnia r. otrzym. r. na pismo moje skierowane do Pana Prezydenta w dniu r.; dot.: koncertów zorganizowanych w dniach: 7 V, 20-25 V 2014 r., jak również kolejnych planowanych imprez, na terenie między ulicami Bernardyńską, Wesołą, Dolną Panny Marii i Rusałką Ponieważ pismo Pani Prezydent Katarzyny Mleczkowskiej-Czerniak z dnia 5 V 2014 r., nie zawierało odpowiedzi na skierowane do Pana Prezydenta pytania, zawarte w moim piśmie z dnia 13 IV 2014 r. (nie miało nawet charakteru polemicznego w odniesieniu do ww. pisma), zwracam się ponownie z uprzejmą prośbą o odpowiedź na następujące pytania: czy Urząd Miasta Lublina dysponuje stosownymi ekspertyzami dotyczącymi wpływu, jego skali bądź też braku wpływu na okoliczne budynki głośnych dźwięków wytwarzanych przez systemy nagłośnieniowe, występujących na ww. imprezach; czy Urząd Miasta Lublina dysponuje stosownymi ekspertyzami dotyczącymi wpływu, jego skali, bądź też braku wpływu na okoliczne budynki drgań wywoływanych przez systemy nagłośnieniowe występujących na ww. imprezach wykonawców, jak też ekspertyzami dotyczącymi wpływu wspomnianych drgań na grunt lessowy tutejszej okolicy; czy Urząd Miasta Lublina dysponuje stosownymi ekspertyzami dotyczącymi wpływu jw. lub też jego braku na znajdującą się w tutejszej okolicy substancję zabytkową? Czy Miejski Konserwator Zabytków w Lublinie lub Wojewódzki Konserwator Zabytków w Lublinie wydał opinię o braku wpływu organizowanych imprez na substancję zabytkową tej części Śródmieścia? A może wydał opinie o ich zbawiennym dla tej substancji działaniu? Czy w ogóle wydał jakąś opinię i czy jest możliwym zapoznanie się z nią; czy imprezy organizowane na ww. obszarze zostały zorganizowane w oparciu o prawomocną decyzję środowiskową; czy jest możliwe otrzymanie kopii ekspertyz związanych z wpływem na tutejszą okolicę dźwięków i drgań wytwarzanych przez organizowane w przestrzeni wykreowanej imprezy; dlaczego organizowane imprezy mogły nie być zgodne z europejskimi normami dotyczącymi poziomu hałasu w dużych miastach – dla terenów śródmiejskich miast powyżej 100 tys. mieszkańców ze zwartą zabudową i koncentracją obiektów administracyjnych, handlowych i usługowych (w dzień jest to 55 dB, w nocy 45 dB) – Dyrektywa 2002/49/WE w sprawie oceny i zarządzania hałasem w środowisku; czy Urząd Miasta Lublina, wydając decyzje o organizacji imprez masowych działa w oparciu o jakieś nowe przepisy, które znoszą pojęcie ciszy nocnej. Przypomnę tylko, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, uprzedzenie zainteresowanych o zamiarze nie przestrzegania ciszy nocnej, nie daje prawa do faktycznego jej nie przestrzegania! w jaki sposób Urząd Miasta Lublina zadbał o zapewnienie ciszy i spokoju ludziom umierającym w Hospicjum Dobrego Samarytanina przy ulicy Bernardyńskiej? Zabudowania hospicjum leżą w bezpośredniej bliskości miejsca, w którym organizowane są wspomniane imprezy; w jaki sposób Urząd Miasta Lublina naprawi szkody powstałe wskutek decyzji o organizacji wiosennych koncertów w tutejszej okolicy (szkody – patrz zał.); czy to prawda, że planowana jest modernizacja ulicy Wesołej, nie polegająca jedynie na stworzeniu trzeciego wejścia na obszar „przestrzeni wykreowanej”, a na budowie sprawnej i działającej kanalizacji na całej długości ulicy, wraz z podłączeniem do niej wszystkich nieruchomości, w tym miejskich, oraz utwardzonej nawierzchni w postaci prawidłowo wyprofilowanej jezdni i ogólnie dostępnych chodników? Na koniec przekazałem Panu Prezydentowi wyrazy szacunku. Wciąż nie wiem dlaczego… A już wkrótce, się pobawię o Wesołej tej dzierżawie, pisząc: co to z gminy winy popieprzyły się terminy. Opublikowano 2 września 2014 Zobacz wpisy - Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam? - List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła! - Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie! - Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! - Oj, Grzesiu kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! - Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci! - Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo. - No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo: List był do wuja Leona, A skrzynka była czerwona, A koperta...no, taka... tego... Nic takiego nadzwyczajnego, A na kopercie - nazwisko I Łódz... i ta ulica z numerem, I pamiętam wszystko: Że znaczek był z Belwederem, A jak wrzucałem list do skrzynki, To przechodził tatuś Halinki, I jeden oficer też wrzucał, Wysoki - wysoki, Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał, I jechała taksówka... i trąbił autobus, I szły jakieś trzy dziewczynki, Jak wrzucałem ten list do skrzynki... Ciocia głową pokiwała, Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia: - Oj, Grzesiu, Grzesiu! - Przecież ja ci wcale nie dałam - Żadnego listu do wrzucenia!... Kolejna pomyłka z numerem VIN – może dość już tych naszych rzekomych zbrodni i wydumanych win. A prawdziwi winni w tej sprawie śmieją się siedząc wygodnie w Decyzją Starosty z r. cofnięto naszemu koledze K. W. uprawnienia do wykonywania BT pojazdów na SKP. W uzasadnieniu starosta podał, że r. nasz kolega przeprowadził OBT samochodu marki Ford, który to samochód był oznakowany na podwoziu nr VIN, gdzie szóstym od końca znakiem była litera „J”. W trakcie OBT nasz kolega dysponował DR, na którym widniał numer VIN (sprostowany w dniu r.), gdzie szóstym od końca znakiem była litera „Y”. Nasz kolega K. W. zatrudniony na Okręgowej SKP dokonując OBT nie zauważył rozbieżności w oznaczeniu nr VIN i określił wynik tego OBT jako „P”, o czym świadczy wpis w DR oraz wyznaczony kolejny TBT. W tym bełkocie prawnym obficie prezentowanym w treści tego wyroku sprytnie pominięto informacje o tym, kto i kiedy umieścił tę błędną literkę w nr VIN (ręka rękę myje? – czyli branżowe pomyje). A żądny naszej krwi Starosta wskazał, że w r. w jego powiecie dokonano czasowej rejestracji tego samochodu marki Ford. W wyniku weryfikacji załączonych dokumentów stwierdzono rozbieżność pomiędzy numerem identyfikacyjnym pojazdu zamieszczonym w DR, a numerem VIN widniejącym w pozostałych dokumentach załączonych do wniosku o rejestrację pojazdu. Powyższa nieprawidłowość polegała na tym, że w DR w rubryce E był wpisany nr VIN z omawianym wyróżnikiem „Y”, natomiast umowa przeniesienia prawa własności przedmiotu umowy leasingu oraz KP wskazywały, że nr identyfikacyjny przedmiotowego pojazdu posiada wyróżnik „J”.2 I to spowodowało procedurę odebrania naszych uprawnień. W odwołaniu od powyższej decyzji nasz kolega K. W. wniósł o uchylenie decyzji. Nie pomogło powoływanie się na Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej. Nasz kolega w uzasadnieniu odwołania podał, że porównywał nr VIN wpisany w DR z numerem widniejącym na podwoziu samochodu, jednak nie zauważył ich niezgodności. A było to wynikiem jedynie niedopatrzenia, tym bardziej, że świadek Iwona Nowak potwierdziła, że sprawdzał on zarówno DR, jak i odczytał jego numer VIN znajdujący się na pojeździe. Nasz kolega słusznie podkreślał, że sankcja polegająca na cofnięciu uprawnień na okres 5 lat jest tak surowa, że powinna być stosowana tylko do przypadków drastycznego naruszenia prawa, a nie do tego rodzaju pomyłek! Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) decyzją z 11 grudnia 2017 r. tradycyjnie wsparło urzędniczą „elytę” popełniającą błędy w urzędowych dokumentach, ale w d—ie miało robiącego błąd w odczycie naszego kolegę. Naszemu koledze nie pozostało już nic innego, wnieść skargę jeszcze wyżej . W uzasadnieniu swojej skargi podniósł, że porównywał nr VIN wpisany w DR z numerem widniejącym na podwoziu samochodu, jednak nie zauważył ich niezgodności. Numer VIN w samochodzie marki Ford znajduje się bowiem w trudno dostępnym miejscu pod siedzeniem, i aby go odczytać potrzeba oświetlić to miejsce latarką. Podnosił też, że wpisany w DR numer różnił się jedynie jedną literką w końcowej części ciągu liter i cyfr podobną w swoim kształcie, gdzie zamiast litery „J” w DR wpisana była litera „Y”. Słusznym zdaniem naszego kolegi, błąd ten był wynikiem niedopatrzenia, omyłki i nie pociągnął za sobą negatywnych skutków ani dla właściciela pojazdu, ani dla Skarbu Na naszą uwagę zasługuje także, że toczące się przeciwko naszemu koledze prokuratorsko-policyjne postępowanie w kierunku możliwości popełnienia przez niego przestępstwa z art. 271 § 1 zakończyło się odmową wszczęcia dochodzenia, albowiem działanie diagnosty wobec nieumyślności nie stanowiło przestępstwa umyślnego poświadczenia nieprawdy! Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie4 – nie sięgając do Konstytucji! – uznał, że skarga naszego kolegi jest całkowicie (?) nieuzasadniona. Nie rozumiem tej części tego uzasadnieniu WSA, jakoby działania naszego kolegi mogły się wiązać z kradzieżami aut lub z nielegalnym dokonywaniem zmian w przebiegu Myślę, że to było . . . . (… -?), bo nie wynika taka teza z żadnych dowodów w tej sprawie. Ten Sąd daje też wyraz swojej nieznajomości Konstytucji RP, gdy stwierdza, że cyt.: „… brzmienie tego przepisu jest kategoryczne i nie dopuszczające wyjątków, co wynika z treści przytoczonego wyżej przepisu. W zakresie tym Sąd orzekający podziela w pełni stanowisko Naczelnego Sądu Administracyjnego . . .” zapominając, że ponad tym jest właśnie nasza Konstytucja z Prawem UE włącznie. I dalej ten WSA jedzie w tych zamordystycznych klimatach, cyt.: „Mając powyższe na względzie Sąd stwierdza, że całkowitą rację mają organy administracyjne uznając, że cofnięcie diagnoście uprawnień przez starostę może być dokonane w każdym przypadku stwierdzenia jakiejkolwiek niezgodności ze stanem faktycznym lub przepisami, dokonanego przez diagnostę wpisu do dowodu rejestracyjnego pojazdu.” – więc zapamiętajcie! To jest właśnie nasze prawo bez sprawiedliwości! Nie dziwię się za bardzo składom sędziowskim, że chcą odwalić (brudną?) robotę i pójść sobie do domu. Było już tyle wyroków w tym zamordystycznym duchu, że nie chcą się narażać swoim kolegom, którzy wcześniej ferowali takie i podobne wyroki. Ale musicie pamiętać, że autorami tego i takiego obowiązującego nas prawa są nasi (?) urzędnicy z resortu transportu (DTD), z którymi wielu z nas chce kolaborować, i rozmawiać, i dyskutować, i na kolacyjki zapraszać, i ich kokietować (?). A ja mam wątpliwości, czy nam wypada . . . I pozdrawiam dziadek Piotra – – – – – – – – – – – – 1 III SA/Kr 157/18 – Wyrok WSA w Krakowie. Data orzeczenia: – orzeczenie nieprawomocne. Data wpływu: 2018-02-15. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. Sędziowie: Barbara Pasternak /przewodniczący/, Bożenna Blitek /sprawozdawca/, Hanna Knysiak-Sudyka. 2 W trakcie prowadzonego postępowania administracyjnego w sprawie rejestracji pojazdu, skierowano zawiadomienie do Prezydenta Miasta w celu potwierdzenia zgodności danych pojazdu. Do powyższego pisma załączono dowód rejestracyjny pojazdu z prośbą o sprawdzenie danych oraz dokonanie weryfikacji nr VIN. Uzyskane w dniu r. potwierdzenie danych od Prezydenta Miasta oraz umieszczone sprostowanie numeru VIN w uwagach do wymienionego wyżej dowodu rejestracyjnego, umożliwiło wydanie w dniu decyzji orzekającej o rejestracji przedmiotowego pojazdu. Organ I instancji uznał zatem, że skarżący nie wskazał różnicy pomiędzy zapisem numeru identyfikacyjnego pojazdu (VIN) w dowodzie rejestracyjnym a numerem VIN znajdującym się na nadwoziu pojazdu, przez co doszło do naruszenia art. 84 ust. 3 pkt 2 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, polegającego na dokonaniu przez skarżącego wpisu do dowodu rejestracyjnego niezgodnie ze stanem faktycznym i przepisami. 3 Ponadto świadek Iwona Nowak potwierdziła, że diagnosta sprawdzał zarówno dowód rejestracyjny pojazdu jak i odczytał jego numer VIN znajdujący się na pojeździe. 4 Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Krakowie po rozpoznaniu na rozprawie 14 czerwca 2018 r. sprawy ze skargi naszego kolegi na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) z 11 grudnia 2017 r. w przedmiocie cofnięcia uprawnienia do wykonywania BT pojazdów na SKP . . . . – skargę oddala! 5 cyt.: „skoro identyfikacja pojazdu przez diagnostę należy do jego podstawowego zakresu badania, to trudno usprawiedliwić działanie diagnosty, który nieprawidłowe odczytanie tego numeru tłumaczy koniecznością użycia latarki. Należy także nadmienić, że w przypadku mało czytelnego czy nieczytelnego numeru VIN istnieje specjalna procedura dotycząca wydania decyzji na nadanie oraz wybicie numeru identyfikacyjnego, należąca do podstawowej wiedzy diagnosty – celem możliwości całkowitego wyeliminowania rejestracji kradzionych aut, czy dokonywania zmiany danych dotyczących np. przebiegu pojazdu.” Jakiś czas temu media obiegła informacja, że Amerykanie, w związku z tzw. Lex TVN rozważają przerzucenie swoich wojskowych do Rumunii. Informacja powszechnie komentowana, cytowana. Złoty dziennikarski kolegę. Prawie trzydzieści lat się znamy. Kolega ten od nastu lat siedzi w Waszyngtonie. I tak się składa, że jest zainteresowany przepisami dotyczącymi polskich medialnych koncesji.– Ciekawa informacja – skomentował – Nie słyszałem, ale ja nie chodzę po Capitolu.– Autor raczej też nie chodzi. Ten komunikat ma służyć presji na polskiej władze. W obecnej sytuacji, gdyby Biały Dom chciał wywrzeć w taki sposób presję, to byłbyś jedną z pierwszych osób, która by to usłyszała?– No tak, a nie usłyszałem.– Więc co możemy o tej informacji powiedzieć?– Że jest z… (sami się Państwo domyślą skąd).Jakiś czas później pojawiła się w rozgłośni radiowej pewnej dużej informacja, że przeprowadzenie tzw. Lex TVN zaowocowałoby sankcjami personalnymi dla polskich władz. W tym przypadku mojego waszyngtońskiego kolegi nie musiałem specjalnie prosić o komentarz.– Sankcje? Personalne? My tu do Stanów Chińczyków wpuszczamy, a przywódcę kraju NATO mielibyśmy blokować? To bzdura jest kosmiczna innym koledze, który mi analizę zrobił wpływu wycofania amerykańskich wojsk z Polski na bezpieczeństwo Państw Bałtyckich pisać nie będę. On, w każdym razie, też się po głowie pukał, z tym, że mniej w sprawie autora, bardziej w sprawie cytujących go tzw. poważnych ludzi. – Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam? – List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła! – Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie! – Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! – Oj, Grzesiu kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! – Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci! – Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo. – No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo: List był do wuja Leona, A skrzynka była czerwona, A koperta…no, taka… tego… Nic takiego nadzwyczajnego, A na kopercie – nazwisko I Łódz… i ta ulica z numerem, I pamiętam wszystko: Że znaczek był z Belwederem, A jak wrzucałem list do skrzynki, To przechodził tatuś Halinki, I jeden oficer też wrzucał, Wysoki – wysoki, Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał, I jechała taksówka… i trąbił autobus, I szły jakieś trzy dziewczynki, Jak wrzucałem ten list do skrzynki… Ciocia głową pokiwała, Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia: – Oj, Grzesiu, Grzesiu! – Przecież ja ci wcale nie dałam – Żadnego listu do wrzucenia!… Na podstawie wiersz napisz kartkę z pamiętnika Grzesia lub jego cioci. Nie cytuj Pomocy na jutro!

jak wrzucał to kucał